Geoblog.pl    unforgettable    Podróże    Kuba 2012    W drodze do Santiago - przystanek 2.
Zwiń mapę
2012
05
paź

W drodze do Santiago - przystanek 2.

 
Kuba
Kuba, Bayamo
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10890 km
 
Na początku ciężarówka do Bayamo jest mocno wypchana, potem jednak się przeluźnia i mamy okazję porozmawiać z panem który koło nas siedział. Był kiedyś w Szwajcarii, więc trochę wie o Europie i o komunizmie w Polsce. Po chwili do rozmowy przyłącza się 2 gość. Pokazali nam cukrownie, która znajdującą się za polami trzciny. Kiedyś bardzo dobrze funkcjonowała i miała własną linię kolejową. Teraz lokomotywy stoją przy drodze jako zabytki, a torami nic nie jeździ. Kolejną ciekawostką było więzienie, w sumie wyglądało dość niepozornie. Po jakimś czasie pierwszy pan żegna się z nami i wysiada na jakieś wiosce. W ciężarówce jest już tylko kilka osób, zbliżamy się Bayamo, kiedy nagle…. do środka wpada „latająca tarantula”, Sylwia z szybkością bolida Formuły 1 przemieszcza się na drugi koniec ciężarówki i każe mi namierzyć owada. Niestety „latające tarantule” są bardzo przebiege, wskutek czego ten okaz schował się gdzieś przed nami. Z pomocą naszego znajomego wytropiłam owada i niestety musiał ponieść śmierć. Tak oto Sylwia zapewniła rozrywkę wszystkim pasażerom a akurat byli to sami mężczyźni.
W końcu dojechałyśmy do Bayamo, zatrzymujemy się niedaleko dworca kolejowego. Zaczynamy rozglądać się za transportem do Santiago. Nasz znajomy mówi, że trzeba jechać na inny dworzec, który jest daleko. Łapie nam bryczkę konną (2CUP/os.) i tłumaczy gdzie ma nas zawieźć. Dziękujemy za pomoc i żegnamy się. Gdy jedziemy bryczką Sylwia dostrzega scenę, która pewnie śni jej się po nocy do dzisiaj – sklep (magazyn) wypchany po brzegi świeżutkimi ananasami. Śpieszyło nam się na dworzec, więc musiałyśmy odpuścić owocowe szaleństwo.
Przed odjazdem do Santiago musimy koniecznie wymienić pieniądze, bo nie wystarczy nam peso na zapłacenie za przejazd. Przed dworcem pijemy batido z guajawy (to taki jak gdyby shake z owoców, wody, kruszonego lodu i mleka w proszku) za 2CUP. Potem idziemy dowiedzieć się o ciężarówkę do Santiago de Cuba, będzie za ok.1h. Dla nas idealnie, mamy czas na wymianę pieniędzy. CADECA jest blisko dworca, niestety jak zwykle jest kolejka. Z dużym zapasem gotówki ruszymy na poszukiwania soku z owoców, na który naszła nas ochota. Niestety nie udało nam się znaleźć, ale na szczęście otworzyli budkę z lodami. Trzeba mieć swoje naczynka więc kupujemy jednorazowy kubeczek i łyżeczkę od dziadka za 2CUP. Ciekawe jak zgrał swoje przybycie z otwarciem budki, która nie ma żadnych standardowych godzina urzędowania?!
Kupujemy sobie jeszcze wodę i idziemy z lodami do ciężarówki, która już jest mocno wypełniona, ale zostało jeszcze kilka miejsc na ławeczkach. Do Santiago jest ok.130km (20CUP). To będzie prawdziwie ciężarówkowy dzień. Po kilkunastu minutach od odjazdu zrobiło się nagłe poruszenie. Okazało się, że jakiś gość kupił całą siatkę lodów. Podkreślę jeszcze raz siatkę a w zasadzie foliową reklamówkę. Na zewnątrz jest ok.35 stopni, w ciężarówce pewnie niewiele mniej. Przewozić w takich warunkach lody przez 130km to jakieś nieporozumienie. Jednak na Kubie wszystko jest możliwe. Niestety nastąpiły pewne problemy techniczne i lody zaczęły wyciekać po całej podłodze. W samochodzie zrobiło się ogromne poruszenie, Kubańczycy już tak mają. Po interwencji asystenta kierowcy, znalazły się puste butelki, w które przełożyli lody i tym sposobem pasażerowie mieli deser. Można?!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
unforgettable
Karolina
zwiedziła 4% świata (8 państw)
Zasoby: 92 wpisy92 14 komentarzy14 313 zdjęć313 1 plik multimedialny1
 
Moje podróże
25.10.2013 - 10.11.2013
 
 
01.03.2013 - 16.03.2013
 
 
28.09.2012 - 16.10.2012