Wstajemy jak zwykle rano. Po raz pierwszy mamy przygotowane jakieś śniadanie – zakupione wczoraj avocado, pomidory i pieczywo, więc nie wychodzimy głodne. Właścicielka casy daje nam namiary na noclegi w Santiago de Cuba i Guantanamo, żegnamy się i ruszamy na dworzec. Jak udało nam się dowiedzieć ciężarówki ruszają z okolic dworca kolejowego, czyli mniej więcej stamtąd, gdzie wczoraj wysiadłyśmy. Po raz kolejny idziemy głównym deptakiem Camaguey i podziwiamy wystawy sklepowe z innej epoki. Gdy jesteśmy na dworcu kolejowym ktoś wskazuje nam drogę do odpowiedniej ciężarówki – są tutaj stanowiska z numerami. Gdy wchodzimy do środka, ciężarówka już jest dosyć mocno zapełniona, ale udaje nam się znaleźć miejsca siedzące. Całe szczęście, bo to będzie długa podróż, do Las Tunas jest 130 km. Przejazd kosztuje 20CUP. Po kilkunastu minutach ruszamy z dworca.
Podróż trwała ok. 3h. Gdy jesteśmy na przedmieściach ciężarówka zatrzymała się na poboczu. Okazało się, że stoi tam już ciężarówka do Bayamo i zbiera pasażerów. Zatem bez problemu wysiadłyśmy, nie zależało nam na tym żeby zobaczyć miasto.
Bardzo nam się spodobała ta nowa ciężarówka, gdyż miała siedzenia ustawione tak jak w normalnym autobusie, no i były tapicerowane, co oznacza o wiele większy komfort niż na tych tradycyjnych metalowych ławkach. Jednak po kilkunastu minutach oczekiwania musiałyśmy zabrać rzeczy i przenieść się do innej ciężarówki, która ruszała jako pierwsza. Tutaj już były normalne ławki. Szkoda, a miałyśmy taką nadzieję! W ciężarówce było zaledwie kilka osób, więc przejechaliśmy przez miasto żeby zebrać komplet. Do Bayamo jest ok85km, płacimy 15CUP.