Geoblog.pl    unforgettable    Podróże    Algieria 2013    Nadmorskie klimaty :-)
Zwiń mapę
2013
11
mar

Nadmorskie klimaty :-)

 
Algieria
Algieria, Bejaïa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 4586 km
 
11.03.2013
Za autobus do Bejaii płacimy 180DA. Co do płatności w autobusach to możemy być pewni, że nikt nas nie oszuka, bo zawsze dostajemy bilet, na którym jest cena a poza tym w Algierii raczej ciężko zetknąć się z oszustwem i naciąganiem wobec obcokrajowców.
W Bejai czeka już na nas Hilal, niestety mamy lekkie opóźnienie bo na drodze w górach prowadzone były jakieś roboty, których cel nie bardzo jest dla mnie zrozumiały, no ale to na pewno jakieś algierskie technologie ;-)
Kierowca wysadza nas na przedmieściach Bejaii, gdyż tak rozkazał mu przez telefon nasz host – Hilal. Jednak chyba się nie dogadali, bo pojawiły się pewne problemy z namierzeniem nas, na szczęście pomocni okazali się ludzie na przystanku. Po kilku minutach zjawia się Hilal ze swoim kolegą Cherifem, nazywanym przez niego VIP-em. Jedziemy razem na herbatę gdzie możemy trochę porozmawiać. Dowiadujemy się, że Hilal wrócił kilka miesięcy temu do kraju, gdyż wcześniej przez kilka lat studiował i pracował we Francji a w maju rusza do Kanady. Cherif jest wykładowcą prawa na tutejszym uniwersytecie a pochodzi z tej samej wioski co Hilal.
Chłopaki załatwili nam mieszkanie na strzeżonym osiedlu, które podobno jest oblegane w sezonie, gdyż znajduje się tuż przy plaży i jest to taki lokalny kurort. Zrzucamy rzeczy w mieszkaniu i potem udajemy się we czwórkę na spacer „brzegiem morza”. Hilal opowiada nam o Kabylach – Berberach, którzy bardzo chcieliby być niepodległym państwem, mają nawet swój język Zresztą sam Hilal poprawia nas gdy mówimy o nim, że jest Algierczykiem – „nie jestem Algierczykiem, jestem Kabylem”. Ogarnięcie wszystkich grup wyznaniowo-etnicznych w Algierii jest dość skomplikowane, gdyż wbrew pozorom nie znajdziemy tu tylko i wyłącznie Arabów, oprócz Kabyli możemy też spotkać inne grupy np. rejon Ghardaia zamieszkują Mozabitowie.
Nasz VIP pojechał do miasta po kolacje, skołował nam przy okazji całkiem niezłe algierskie wino. Hamza polecał nam go spróbować i jest naprawdę całkiem znośne.
Spędzamy z chłopakami bardzo miły wieczór, ciekawie rozmawia się z Hilalem, który jest trochę zeuropeizowany i ma nieco inne postrzeganie kraju niż jego rodacy, ale nie da się ukryć, że tak jak każdy inny mieszkaniec Algierii kocha swój kraj. Umawiamy się na jutro na zwiedzanie miasta, VIP nas opuszcza a Hilal nocuje w salonie, bo na co dzień mieszka w wiosce koło miasta Akbou a dzisiaj przyjechał tu specjalnie dla nas żeby zorganizować nam pobyt.
=============================================================================
12.03.2013
Rano zbieramy graty z mieszkania i Hilal oddaje klucze swojemu znajomemu – właścicielowi mieszkania, który to podwozi nas do miasta pod uniwersytet. Kiedy przechodzimy obok przystanku autobusowego macha do nas „kasjer” z autobusu, którym tutaj wczoraj przyjechałyśmy – chyba już cała Algieria wie, że podróżujemy po tym kraju. Na kampusie spotykamy naszego VIP-a, niestety ma jeszcze trochę pracy, więc Hilal oprowadza nas po uczelni i idzie odwiedzić swojego starego znajomego z czasów, kiedy tu studiował. Jesteśmy z pewnością niemałą atrakcją dla wszystkich studentów. Mam wrażenie, że na tym uniwersytecie przykłada się jednak nieco większy nacisk na nauczanie niż w Tlemcen, raczej nikt nie szwenda się tutaj bez celu.
Później udajemy się do biura Cherifa, pokazuje nas swoim współpracownikom no i możemy ruszać na zwiedzanie miasta. Najpierw chłopcy zabierają nas do portu, potem obiad i dalej krzątamy się uliczkami miasta - przeważa architektura kolonialna. Kolejny ważny punkt wycieczki to wizyta w Parku Narodowym Gouraya, można na górę wjechać samochodem a potem już nogami wejść na wierzchołek gdzie znajdują się ruiny fortu. Mamy stąd znakomity widok na miasto, morze i klify. Później jedziemy w inne miejsce Parku, gdzie jest mnóstwo makaków, które jakoś specjalnie nie boją się człowieka. Gdyby pogoda była lepsza, warto byłoby wybrać się na jedną z okolicznych plaż, my ograniczyliśmy się do spaceru nadmorskim deptakiem.
Do Bejaii trafiłyśmy w zasadzie przypadkiem, wcześniej tego miejsca nie było w naszych planach. I po raz kolejny miałyśmy farta, miasto z pewnością jest warte odwiedzenia i jest przygotowane na przybycie turystów - park Gouraya, liczne plaże. Jedyne co mnie dziwi to, że przewodnik Lonely Planet nie poświęcił nawet ani jednego mini-rozdziału Bejaii a w szerokim zakresie wspomina o mało interesującym Setifie.
Nasz VIP miał wrócić do pracy po lunchu, ale jakoś tak wyszło, że spędził cały dzień z nami. I tak właśnie pracuje się w Algierii :-) W tej sytuacji moje zrywanie się z pracy nabiera teraz bardziej symbolicznego charakteru ;-)
Na sam koniec naszej wizyty idziemy na herbatę i ciacho – mamy 45minut do pociągu. Czas bardzo szybko mija w tak znakomitym towarzystwie dlatego błyskawicznie nadchodzi czas pożegnania z Cherifem. My z Hilalem jedziemy do Akbou a w zasadzie do wioski położonej kilkanaście kilometrów od tego miasta. Cała rodzina Hilala mieszka właśnie w tej okolicy i zostałyśmy tam przez nich zaproszone. Uznałyśmy, że warto odwiedzić taką typową algierską prowincję.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (13)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
unforgettable
Karolina
zwiedziła 4% świata (8 państw)
Zasoby: 92 wpisy92 14 komentarzy14 313 zdjęć313 1 plik multimedialny1
 
Moje podróże
25.10.2013 - 10.11.2013
 
 
01.03.2013 - 16.03.2013
 
 
28.09.2012 - 16.10.2012