Na dzisiaj umówiłyśmy się z Zoulikhą, że pojedzie z nami do Tipazy. Dlatego wstajemy o 7, Mohand podwozi nas na przystanek tramwajowy a sam jedzie do pracy. Koszt biletu na tramwaj uzależniony jest od ilości przystanków, my jedziemy do końca trasy i kupujemy w kiosku najdroższy bilet za 50DA, który trzeba aktywować w kasowniku na przystanku. Jest z nami Anissa, po noclegu u Mohanda wraca do domu, gdyż mieszka w Algierze, po kilku przystankach rozstajemy się.
Zoulikha nigdy nie byłą w Tipazie, sama pochodzi z Tiaretu a w Algierze jest ze względu na odwiedziny znajomych z CS. Gdy wysiadamy z tramwaju idziemy do kawiarni na śniadanie – kawa i francuski rogalik za ok. 50DA. W tym czasie dzwoni do nas Anissa, złapały ją wyrzuty sumienia, że zostawiła nas same. Mamy jechać metrem do stacji Grande Post i tam się z nią spotkamy. Gdy wysiadamy z metra lekko pada deszcz, idziemy do apteki zaopatrzyć mnie w środki niezbędne do walki z moją infekcją. Po chwili dołącza do nas Anissa, idziemy na dworzec minibusików i od razu mamy transport do Tipasy (ok.70km). Mohand dał nam numer do swojego znajomego z CS w Tipasie – Farida. Kontaktujemy się z nim i spotykamy na miejscu w Tipasie. Zabiera nas do ruin rzymskiego miasta, składa się ono z dwóch części – po wschodniej i zachodniej stronie portu, wstęp do obydwu po 20DA. Farid ma ogromną wiedzę na temat historii swojego miasta, dlatego czas spędzony z nim był bezcenny. Ruiny w Tipazie robią wrażenie ze względu na swoją lokalizację tuż nad brzegiem morza, to zdecydowanie odróżnia to miejsce od Djemili i TImgadu. Ponadto Tipaza to jedno z ulubionych miejsc Aleksandra Dumas.
Pod koniec naszej wizyty wychodzi słońce i robi się iście plażowa atmosfera. Poznajemy też brata Farida – Jamesa, odwozi nas na dworzec. Przy okazji przyczepił się do niego policjant, że wjechał autem na teren dworca, na szczęście udaje się jakoś załagodzić sytuację. Nie ma bezpośredniego autobusu do Algieru dlatego musimy się przesiąść w kolejny autobus w Bou Ismail (35DA). Przesiadka zajęła nam trochę czasu a do tego zaczyna się weekend więc na przedmieściach Algieru stoimy w korkach.