Na wstępie mała garść informacji o pomyśle na wyjazd. Oczywiście jak w większości przypadków o destynacji zadecydowała atrakcyjna cena biletów i fakt, że nigdy nie byłam w tzw. „czarnej” części Afryki. Bilety zostały zakupione z dużym wyprzedzeniem czyli w połowie kwietnia. Nasza ekipa tworzyła się skokowo, najpierw namówiłam Magdę, potem dołączyła Marysia i jej siostra Ania a na końcu Piotr. Większość biletów kupowaliśmy oddzielnie dlatego najniższa cena pakietu biletów dla jednej tzn. pierwszej osoby (czyli mnie) wyniosła ok. 800zł. A wyglądało to tak, najpierw zakupiłam bilety do i z Gambii:
- w liniach Vueling na trasie Barcelona El Prat – Bandżul (26.X g.19.00) za 115 euro (w tym 8,5 euro opłaty za rezerwację i płatność kartą),
- w liniach Fly Thomas Cook na trasie Bandżul – Manchester (9.XI. g.21.50) za 26 euro!!!!
Później przyszedł czas na dokupienie dolotu do Barcelony El Prat (Ryanair 25.10 g.14:45 za 130,20zł), początkowo lot miał być z Okęcia, ale ostatecznie Ryan przeniósł się na Modlin. Z powrotem z UK było trochę kombinacji, gdyż z Manchesteru nie było nic w odpowiednim terminie dlatego zdecydowałam się na kupno lotu z oddalonego o 50km Liverpoolu (Wizzair 10.XI g.8.20 za ok. 12 funtów WDC i mały bagaż podręczny). Transport między lotniskami zorganizowałam za pośrednictwem forum internetowego jeszcze przed wyjazdem z PL. Koszt wynajęcia minivana dla naszej piątki wyniósł łącznie 50 funtów.
Kolejną sprawą były wizy do Gambii i Senegalu. Wizę do Gambii można wyrobić w konsulacie w Warszawie, jednak w czerwcu pojawiły się nieoficjalne informacje, że od 1 lipca 2013 wizy dla Polaków zostają zniesione. Informację tą udało mi się potwierdzić podczas spotkania z Andrzejem, który był w Gambii na przełomie lipca i sierpnia i bez trudu przekroczył granicę. Dla nas to wspaniała wiadomość – oszczędność kasy i czasu. Wizę do Senegalu można bez problemu wyrobić na każdym przejściu granicznym.
***********************************************************************************************************************************************************
25.10
Dzień wyjazdu przypadł na piątek. Oczywiście zgodnie z wcześniejszą sprawdzoną praktyką nie brałam urlopu w pracy i stawiłam się rano wraz z moim plecakiem, będącym zarazem bagażem podręcznym. Na lotnisko w Modlinie dojechałam ModlinBusem z metra Młociny (g. 12.55 9zł), trasa nie była zakorkowana i ok. 13.30 byłam już na miejscu. Marysia, Ani i Piotrek dojechali pociągiem, także spotkaliśmy się dopiero na pokładzie. Magda leciała z Katowic i zgodnie z ustaleniami miała oczekiwać na nas w Barcelonie.