Geoblog.pl    unforgettable    Podróże    Gambia i Senegal 2013    Dakar... nareszcie
Zwiń mapę
2013
03
lis

Dakar... nareszcie

 
Senegal
Senegal, Dakar
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6304 km
 
Taksówkarz zatrzymuje się na stacji benzynowej, czekamy na naszego hosta z Couchsurfingu – Wilsona. Jego gościem pół roku temu Nikodem, którego poznałam w Warszawie. Kierowca po krótkich negocjacjach podwozi nas nieopodal domu Wilsona, jest on zlokalizowany w Dakarze, jednak stolica jest tak ogromna, że od centrum dzieli nas kilkanaście kilometrów. Wilson jest bardzo podekscytowany tym, że może ponownie gościć Polaków. Co tu ukrywać – jest to dla nas bardzo miłe :-)
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
4.XI.
Na dzisiejszy dzień mamy mnóstwo planów. Pierwsza najważniejsza to wizyta na lotnisku i wyrobienie wizy dla Piotrka. Marysia i Ania zostają w domu a my z Wilsonem ruszamy taksówką na Léopold Sédar Senghor International Airport. Taxi to koszt 3 tys CFA + 500CFA (19,38 + 3,23 zł) opłata za przejazd przez wiadukt. Stolica Senegalu jest zakorkowana więc spędzamy kilka kwadransów w aucie. W końcu docieramy na miejscu, niestety nie możemy wejść wszyscy dlatego Piotrek sam musi załatwić wizę. Znika na kilkadziesiąt minut chociaż musiał dać łapówkę żeby usprawnić cały proces. Za to dostał prawdziwą wizę, ze zdjęciem a nie tak jak my jakiś świstek z kodem kreskowym... cóż za luksus się płaci ;-) Na lotnisku wymieniamy jeszcze walutę i ruszamy w kierunku portu, taxi 3 tys CFA (19,38 zł).
Przed kasą biletową kłębi się tłum oczekujących, musimy czekać, na szczęście są wydawane są numerki więc panuje porządek. Chcemy kupić bilety na jutrzejszy prom do Ziguinchor, marzy nam się kabina 4-osobowa gdyż rejs potrwa kilkanaście godzin. Na stronie przewoźnika Aline Sitoe Diatta znaleźliśmy informację, że bilety można zarezerwować również telefonicznie lub mailowa. Jednak telefonu przez kilka dni nie odbierał a na maila nigdy nie dostaliśmy odpowiedzi. Po jakichś 2h nabywamy bilety, niestety nie ma już żadnej wolnej kabiny dlatego bierzemy miejsca siedzące koszt 15 900 CFA/os (102,74 zł) (trzeba mieć paszport lub kopie pierwszej strony). Misja zakończona wracamy do domu, taxi 3000+500CFA (19,38 + 3,23 zł).
Po krótkim odpoczynku dzwonimy po naszego ostatniego kierowcy gdyż chcemy wybrać się nad różowe jezioro (Lac Rose). Dakar to bardziej cywilizowane miasto dlatego ciężko jest nakłonić kierowcę do tego aby zabrał naszą szóstkę, jednak w końcu się udaje. Za kurs na Lac Rose i z powrotem płacimy 13000 CFA (84,00 zł).
Jezioro słynie z dużych złóż soli oraz ze swojego różowego koloru. Niestety kolor jest najlepiej widoczny w porze suchej, kiedy stan wody jest niższy i zamieszkujące jezioro słonolubne algi są aktywniejsze i produkują ów różowy barwnik. Gdy docieramy na miejscu faktycznie ciężko powiedzieć aby jezioro było różowe jednak urządzamy sobie spacer wzdłuż brzegu, przechadzając się pośród hałd soli. Mogłaby to być ogromna atrakcja turystyczna jednak wszystko leży odłogiem i nikt nie ma pomysłu na to miejsce... szkoda.
W drodze powrotnej zatrzymujemy się w lokalnej knajpce na kolacje, którą sanepid zamknąłby pewnie nie przekroczywszy progu ;-)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
5.XI
Około 10 wychodzimy od Wilsona, żegnamy się z rodziną i zabieramy bagaże, ze względu na uliczne korki nie chcemy tutaj wracać popołudniu przed wypłynięciem do Zigunchor, byłaby to totalna strata czasu.
Nasz wczorajszy taksówkarz jest na drugim końcu miasta dlatego wsiadamy do lokalnego busa, z bagażami jest to duża sztuka, płacimy 100 CFA/os (0,65 zł). Następnie przerzucamy się do autobusu, który posiada jakiś numer. Nie bardzo jednak wiem gdzie można by ewentualnie sprawdzić rozkład czy też trasę przejazdu, cena 400 CFA/os (2,58 zł). Po kilkudziesięciu minutach okazuję się, że Wilson pomylił autobus, który i tak ma tempo żółwia. Przesiadamy się zatem do taksówek (jedna nie chce zabrać naszej gromady), koszt 2,5tys./auto (16,15 zł). Zza szyby auta Dakar wygląda jak wiele europejskich miast, raczej nie zakochaliśmy się w stolicy Senegalu. Docieramy do naszego celu – Pomnik Odrodzenia Afryki. W południowym upale i tobołkami na plecach wspinamy się na sam szczyt. Warto było, gdyż widok na Dakar jest znakomity. Pomnik ma ok. 50 m wysokości i jest wykonany z brązu – robi wrażenie.
Następny punkt dnia to wizyta na wyspie Ile de Goree. Ponownie musimy przesiąść się do taksówek 2tys CFA/auto (12,92 zł) i jedziemy do portu, oczywiście nie obyłoby się bez korków.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (17)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
unforgettable
Karolina
zwiedziła 4% świata (8 państw)
Zasoby: 92 wpisy92 14 komentarzy14 313 zdjęć313 1 plik multimedialny1
 
Moje podróże
25.10.2013 - 10.11.2013
 
 
01.03.2013 - 16.03.2013
 
 
28.09.2012 - 16.10.2012