Ok. 5.30 wszystkich obudził pracownik ochrony lotniska. Musiałam się zatem zwinąć, poszłam do toalety dla niepełnosprawnych wykonać poranną toaletę, następnie przeszłam przez security check. W Brukseli trzeba mieć płyny w przeźroczystej torebeczce, czepiają się tego niestety, ja oczywiście byłam odpowiednio przygotowana i nie miałam problemu. Lot miałam o 9.15, trochę pochodziłam po sklepach, kupiłam sobie coś do picia, wypełniłam ankietę na temat lotniska i udałam się do mojej bramki. Ok.8.30 zaczęło się sprawdzanie bagaży, sprawdzili wszystkie za pomocą tych kartonikowych walizeczek Ryana. Pani przyczepiła się mojego plecaka i rozkazała sprawdzić go w próbniku metalowym, przeszedł oczywiście bez problemu. Samolot był pełny, do Madrytu dolecieliśmy planowo o 11.25. Lotnisko w Madrycie zaskoczyło mnie swoją wielkością. Jest naprawdę potężne!