Geoblog.pl    unforgettable    Podróże    Algieria 2013    Dolina M'Zab
Zwiń mapę
2013
05
mar

Dolina M'Zab

 
Algieria
Algieria, Ghardaïa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3533 km
 
Na dworcu lądujemy ok. 5.30 rano, jednak o tej porze wszystko tutaj tętni życiem, nie ma problemu ze znalezieniem kawiarni. Wchodzimy do pierwszej z brzegu, widzimy, że jest zapchana, ale pan woła nas i prowadzi na „zaplecze” siedzą tam już dwie osoby – kobieta i mężczyzna, dzielą się z nami stolikiem. Za kawę, herbatę i 2 drożdżówki płacimy 85DA. Siedzimy tam do 7 po czym wynurzamy się na zewnątrz. Próbuję się dodzwonić do Rostoma, niestety ma wyłączony telefon, zatem czekamy, obserwujemy życie miasta, po czym o 8 tracę cierpliwość i idziemy do jakiegoś hotelu zgodnie ze spisem z przewodnika Lonely Planet. Znalazłyśmy prosty pokój za 1200DA z dzieloną łazienką, oddałyśmy paszporty po czym zadzwonił Rostom, że „już” jest w drodze. Bez problemu odzyskujemy paszporty i wracamy pod dworzec. Rostom przyjechał taksówką, gdyż nie mieszka w Ghardaii tylko w wiosce Beni Isguen, która to jest oazą. Ponadto wioska ta jest znana ze swoich tradycji religijnych, ścisłego stosowania się do zasad islamu oraz izolacji od nowoczesnego świata. Widzimy tutaj kobiety okryte białymi strojami a jedyna widoczna część ciała to jedno oko. Oficjalnie turysta nie może wejść do wioski bez lokalnego przewodnika, kwatery dla turystów również są w teorii nielegalne. Ale jak się dowiedziałyśmy zasady te nie są do końca przestrzegane.
Zrzucamy swoje rzeczy i jedziemy z powrotem do Ghardaii, Rostom musi pędzić do pracy a nas taksówkarz prowadzi do informacji turystycznej. W teorii zwiedzanie starego miasta i doliny M’Zab powinno odbywać się w obecności przewodnika. Jednak w praktyce wygląda to inaczej, pan w informacji nie mówi po angielsku ani nie potrafi też znaleźć nikogo, kto mógłby być naszym przewodnikiem. Zatem idziemy zwiedzać same, stare miasto to istny labirynt, jest tutaj sporo czarnoskórych, którzy bardzo nachalnie żebrają. Jakimś cudem udaje nam się dotrzeć w okolice dworca i postanowiłyśmy udać się do wioski Melika.
Muszę w tym miejscu nadmienić, że dolina M’Zab składa się z pięciu ufortyfikowanych miast, stworzonych w X wieku przez Berberów: el-Atteuf, Bounoura, Melika, Ghardaia i Beni-Isguen. Każde miasto jest zbudowane na wzgórzu, wszędzie można zauważyć górujące minarety meczetów. Miasta mają bardzo podobny, funkcjonalny układ. Stare centra miast usiane są wąskimi, krętymi uliczkami, znakomitymi do zwiedzania i podziwiania życia lokalnej społeczności. Dolinę M'Zab zamieszkują Mozabitowie, grupa która oderwała się od tradycyjnego nurtu islamu w XI i zasiedliła ten surowy, pustynny region i bardzo mocno broni swoich tradycji.
Melika położona jest oczywiście na wzgórzu, próbowałyśmy się wdrapać na własną rękę, ale powstrzymał nas na dole pewien miejscowy, mówiąc że w tej części mieszka dużo czarnoskórych i lepiej tędy nie wchodzić. Pokierował nas nieco dalej tak żebyśmy mogły bezpiecznie wejść na górę. W miasteczku tradycyjnie znajduje się meczet oraz cały labirynt wąskich uliczek. Gdy schodziłyśmy w dół natknęłyśmy się na stary cmentarz. Inną droga zawróciłyśmy do Ghardaii. Dzwonimy do Rostoma, który wcześniej wyszedł z pracy i mamy na niego zaczekać na rynku. Spotkałyśmy gościa z którym w nocy jechałyśmy autobusem, ostrzegł nas przed czarnoskórymi, mamy pilnować swoich rzeczy. Po jakimś czasie nadchodzi Rostom, idziemy znowu do Meliki, gdyż same nie weszłyśmy na teren meczetu a koniecznie chciał nam go pokazać. Po zwiedzaniu wracamy taksówką do Beni Insguen, pijemy herbatę i Rostom pokazuje nam całą oazę, system irygacyjny, wieże warowne, z których mamy doskonały widok na okolice. Myślałyśmy, że wracamy już do domu, ale Rostom umówił się już z taksówkarzem, że pojedziemy do „miejskiej” starej części Beni Insguen, gdzie mamy zamówionego przewodnika mówiącego po angielsku. Zwiedzamy wspólnie z dwoma francuskami. Nasz przewodnik ma gigantyczną wiedzę, tłumaczy wszelkie zawiłości lokalnej zabudowy, tradycje jakie obowiązują w tym miejscu. O dziwo znowu spotykamy gościa z nocnego autokaru, jednak ten świat jest mały :-) Zwiedzanie byłoby fantastyczne gdyby nie fakt, że złapała nas ulewa. Po ok 2h kończymy zwiedzanie w muzeum, gdzie już czeka na nas Rostom, ledwie go poznajemy, bo przebrał się w tradycyjny strój. Za przewodnika plus wstęp do muzeum płacimy za nas dwie ok.300DA. Z pewnością było warto.
W drodze powrotnej kupujemy coś do jedzenia i jedziemy do naszej chatki. Okazało się, że przez ulewę nie ma nigdzie światła. Suszymy się przy kominku. Po pewnym czasie dołącza do nas kolega Rostoma. Nasz host chce w przyszłości zajmować się turystyką a tą chatkę zbudował w tradycyjny sposób aby służyła mu jako guesthouse. Miał już tutaj sporo turystów, poza tym może zorganizować wycieczki w inne miejsca Algierii. W sumie mogę szczerze polecić jego usługi, bo zna naprawdę wiele fantastycznych miejsc. Nas gościł za free ze względu na to, że poprosił go o to jego przyjaciel, który należy do CS. Późnym wieczorem gdy nie ma już szans na światło Rostom dorzuca drewna do kominka, umawia się z nami na jutro rano i jedzie z kolegą do swojego rodzinnego domu położonego w tej samej wiosce.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
unforgettable
Karolina
zwiedziła 4% świata (8 państw)
Zasoby: 92 wpisy92 14 komentarzy14 313 zdjęć313 1 plik multimedialny1
 
Moje podróże
25.10.2013 - 10.11.2013
 
 
01.03.2013 - 16.03.2013
 
 
28.09.2012 - 16.10.2012