Geoblog.pl    unforgettable    Podróże    Gambia i Senegal 2013    W nurcie rzeki Gambia
Zwiń mapę
2013
28
paź

W nurcie rzeki Gambia

 
Gambia
Gambia, Georgetown
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 5689 km
 
Plan na dzisiejszy dzień to podróż do miasta Georgetown, u lokalnych znanego bardziej jako Janjanbureh. Temperatura w pokoju, zmiana strefy czasowej sprawia, że budzimy się dość wcześnie, więc na dworzec docieramy w dość dobrym tempie. Dzisiaj znacznie sprawniej udaje nam się znaleźć odpowiedniego busiki, nie wzbudzając przy tym zainteresowania całego miasta. Za cały przejazd płacimy 100D/os (8,50 zł) (127 km), dzisiaj nikt nie żąda dodatkowych opłat za bagaż. Tym razem trasę pokonujemy w ok. 3 godziny, w porównaniu do wczoraj mamy tempo błyskawicy, no i kontroli jest jakoś mniej. Na dworcu podchodzi do nas jakiś friend – Samba. Pyta gdzie chcemy iść, czy mamy nocleg itd. Mamy wątpliwości czy chęć jego pomocy nie będzie przypadkiem odpłatna, ale jako, że nie chce się od nas odczepić idziemy z nim. Prowadzi nas na camping, gdzie zaproponowano nam pokój z 3 podwójnymi łóżkami, jednak cena była zaporowa, bo 2000 D (169,86 zł) za noc w zasadzie bez żadnej możliwości negocjacji a co najgorsze w przewodniku figurowała cena 2x mniejsza. Idziemy zatem szukać dalej, przy głównej ulicy miasta znajduje się Forestry Department, organizacja współfinansowana przez Niemcy, która dba o lasy w Gambii. Na swoim terenie posiadają także kwatery pod wynajem. Zaproponowano nam domek z 3 sypialniami, początkowo mieliśmy sobie wybrać tylko dwie, ale potem okazało się, że cały domek jest tylko dla nas (1000 D/noc = 84,93 zł). Głównym celem naszego przyjazdu do Georgetown jest wycieczka pirogą po rzece Gambia w celu obserwacji hipopotamów. Samba załatwia nam łódkę za 1500 D/5os (127,40 zł) na jutro na 8 rano.
Następnie odświeżamy się trochę i ruszamy na miasto, zaczynamy od tradycyjnego posiłku w restauracji nieopodal naszej kwatery. Ponieważ Gambia słynie z orzeszków ziemnych to dajemy się skusić na ryż z sosem z tychże właśnie orzeszków (wersja z mięsem lub bez). Po raz kolejny kuchnia gambijska nas nie zachwyca, sos jest tak ostry i tłusty, że ciężko się w nim doszukać smaku orzeszków. Za 5 dań +kawa/herbata płacimy 500D (42,47 zł). Później wymieniamy walutę w lokalnym sklepie (1$ = 36,5D)
Georgetown znajduje się na wyspie McCarthy, od południa z lądem łączy je most (przekraczaliśmy go, jadąc busikiem z Somy) a od północy rzekę trzeba pokonywać każdorazowo promem lub łódką. Miasto „słynie” jako dawne więzienie dla niewolników. Odwiedzamy kolejne punkty miasta, m.in. drzewo wolności (gdy niewolnik przepłynął rzekę Gambia i dotknął drzewa był wolny), lokalną szkołę, próbujemy także soku z palmy kokosowej, ale nie będzie to na pewno nasz przysmak. W trakcie naszego spaceru spotykamy parę Niemców, którzy chcieliby przyłączyć się do naszego jutrzejszego „rejsu”. Samba ustala z nimi warunki i jesteśmy umówieni na jutro. Zbliża się zmrok, dlatego powoli wracamy na kwaterę. Niestety nie ma światła, zatem spędzamy wieczór w blasku świec a czas mija na filozoficznych dyskusjach oraz o tym, że zdanie i decyzja kierownika wyjazdu są najważniejsze ;-)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
29.10
W związku z planowanym wypłynięciem o 8 rano, musimy się sprężać z naszymi porannymi przygotowaniami. Wszyscy poza mną marzą o kawie a nasz domek jest wyposażony w kuchenkę zatem lepszej okazji nie można sobie wyobrazić. Jest tylko jedno ale.... nikt nie może poradzić sobie z uruchomieniem palnika. Gdy w końcu udaje się dokonać tego wyczynu jednemu z pracowników, my musimy już iść gdyż nasza łódka jak na warunki afrykańskie jest całkiem punktualna, bo podpływa kilka minut po 8. Szczęśliwie nasz domek jest nad rzeką także mamy serwis „door-to-door” Niemcy także już przyszli, zatem odpływamy. Po chwili mamy przerwę na tankowanie, na wstępie płacimy część z ustalonej kwoty. Po kilku minutach zwarci i gotowi wypływamy na zasadniczą cześć wycieczki. Rzeka Gambia to królestwo lokalnej flory i fauny, spotkane zwierzęta wprawiają nas w zachwyt: nieskończona ilość barwnych ptaków, węże, jaszczurki, pawiany no i na deser upragnione hipopotamy. Wczoraj lokalni mówili nam, że kilka lat temu prezydent zarządził zakaz zabijania tych zwierząt, Gambijczycy w trosce o rozwój turystyki podporządkowali się tej decyzji i zwierzęta te faktycznie wracają na swoje dawne siedliska. W drodze powrotnej wysiadamy obejrzeć oddalony o kilka kilometrów Safari Bird Camp, bardzo fajne miejsce jeśli ktoś chciałby mieszkać w bliskim otoczeniu przyrody. Do miasta wracamy po ok. 4h, krótka wizyta w lokalnej knajpce i ruszamy po nasze bagaże – dzisiaj chcemy dojechać do miasta Kuntuar, gdzie mamy zamiar zanocować a następnie udać się do kamiennych kręgów w Wassu. Samba odprowadza nas na przystań, musimy się przeprawić na drugi brzeg rzeki. Nasz przyjaciel zawraca dla nas łódkę, ładujemy się do środka (5D/os = 0,42 zł). Ostatecznie okazało się, że Samba ma bar w Bandżulu a nami opiekował się z czystego serca i w celu promowania Georgetown, z którego pochodzi.
Na drugim brzegu czeka na nas autobus do Kuntuar – wreszcie udaje nam się pojechać zielonym, państwowym autobusem (zielone oficjalne autobusy, kursują regularnie na konkretnych trasach, teoretycznie wg rozkładu, ale nie udało nam się go nigdzie znaleźć). Można powiedzieć, że jak na tutejsze warunki autobus jest nowy, ma jeszcze folie na siedzeniach, pan bileter ma elektroniczną drukarkę do biletów, niczym w pkp, pełen czad. Wg planu miałam kupić dla nas bilety Kuntuaru, jednak usłyszałam jak pasażer przed nami poprosił bilet do Wassu (z naszej mapy nie wynikało, że droga prowadzi przez Wassu), upewniam się u biletera i ostatecznie jedziemy bezpośrednio do Wassu za 15D/os (1,27 zł) (ok. 20 km), zaoszczędzimy w ten sposób czas na jak się okazało niepotrzebny postój i przesiadkę w Kuntuarze.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
unforgettable
Karolina
zwiedziła 4% świata (8 państw)
Zasoby: 92 wpisy92 14 komentarzy14 313 zdjęć313 1 plik multimedialny1
 
Moje podróże
25.10.2013 - 10.11.2013
 
 
01.03.2013 - 16.03.2013
 
 
28.09.2012 - 16.10.2012