Przed lotniskiem w Liverpoolu wita nas oczywiście żółta łódź podwodna. Zostały nam ok.2 godziny do odlotu, eksplorujemy strefę wolnocłową, w której króluje już magia Bożego Narodzenia. Czuję jakbym znalazła się w innej galaktyce. Wokół oczywiście mnóstwo naszych rodaków, przy boardingu nikt nie sprawdza nam bagaży, które zostały skompresowane do absolutnego minimum. Boarding poszedł sprawnie i bezproblemowo...czas do domu.