W Guanajay dowiadujemy się, że o transport do Havany będzie trudno i oczywiście najlepsza jest taksówka. Pani z którą jechałyśmy w ciężarówce prowadzi nas na drugą stronę ulicy obok ronda i przekazuje w ręce innej a następnie odchodzi. Nasza nowa opiekunka okazała się bardzo sympatyczna. Sama też czekała na transport do stolicy i zapewniała, że w każdej chwili coś przyjedzie. Chciałyśmy odejść na chwilę aby kupić coś do picia, jednak dobrze, że Pani nas powstrzymała, bo akurat nadjechał autobus linii Trans Metro. Nasza Pani musiała coś powiedzieć kierowcy bo normalnie turyści nie mają do niego wstępu. Za 5 CUP dojeżdżamy do przedmieść Havany (25km). We 3 czekamy na przystanku na autobus linii P-14, który ma dojechać do centrum. Mamy chwilę na rozmowę z nową znajomą. Okazało się, że dużo podróżuje za pracą, była m.in. w Rosji, Francji, Hiszpanii a za miesiąc wybiera się do Szwajcarii na 5 lat!!! Chce za rok sprowadzić syna. Powiedziała nam, że wie co to znaczy być w obcym kraju i dlatego nam pomaga. Wow, nareszcie jakiś pozytywnie do nas nastawiony człowiek, który nie wrzuca nas do taksy.
Po kilkunastu minutach nadjeżdża autobus, nasza znajoma zapłaciła za nas po 1CUP bo nie miałyśmy drobnych, było nam strasznie wstyd, ale nie chciała przyjąć od nas pieniędzy. Niestety za kilka przystanków wysiadła i powiedziała, że będziemy jechać 45min. W praktyce okazało się, że było to bardziej 1,5h, ale za to docieramy do parku blisko Capitolu. Jesteśmy zmęczone i zapadł już zmierzch, dlatego nie szukamy nowej kwatery tylko wracamy do Capitolio House. Zrzucamy plecaki, dajemy paszporty i wychodzimy na miasto zjeść kolację, kupić wodę i pokrzątać się po mieście.
To był męczący dzień, jedna nie żałujemy, chciałyśmy wracać z Viniales do Havany tą północą, malowniczą drogą a nie autostradą. Zajęło to więcej czasu, ale przyniosło o wiele więcej wrażeń, szkoda tylko tej plaży, ale będzie jeszcze okazja.
Ustalamy, że jutro kierujemy się na Trynidad.