Diouloulou okazuję się wiochą 100x100 metrów, mamy stąd kilka kilometrów do granicy. Umawiamy się na podwózkę busikiem, płacimy 3 tys CFA (19,38 zł) za wszystkich i na pusto ruszamy w kierunku granicy, zatrzymujemy się przy posterunkach senegalskich, wszystko bezproblemowo. Następnie ruszamy w kierunku posterunku Gambijskiego, lecz niestety samochód psuje się, początkowo pchamy busika jednak gdy to nie przynosi rezultatu decydujemy się zabrać bagaże i pójść w kierunku granicy... jest gorąco. Po kilku minutach dogania nas „już” naprawiony busik i podwozi do celu.
Niestety na granicy natrafiamy na opór albo raczej silną chęć wyłudzenia łapówki. Panowie mówią nam, że potrzebujemy wizy do Gambii 30€/os. Na nic się zdają tłumaczenia, że już byliśmy w Gambii, że wizy są zniesione, wydruki z internetu itd. Panowie są twardzi, ale my też. Dzwonimy zatem do ambasady Polski w Gambii, konsul rozmawia z pogranicznikami i mówi, że prześlę nam oficjalne obwieszczenie prezydenta Gambii nt. zniesienia wiz dla Polaków. Oczywiście pogranicznicy twierdza, że nie mają internetu. Korzystamy z tabletu, po kilku minutach konsul przysyła nam link do strony ambasady Gambii, gdzie jest informacja o braku konieczności posiadania wizy. Obwieszczenia nie przysłał bo jak stwierdził to poczta dyplomatyczna i nie da rady, no i w ogóle niewiele może zrobić więcej gdyż jest teraz w Maroku. Grunt to wsparcie udzielone przez własny kraj.
Pogranicznicy trochę zmiękli, ale nie do końca dlatego kazaliśmy im zadzwonić na lotnisko, gdzie 2 tyg wcześniej wbili nam pieczątki bez problemu i bez wizy. Szef zniknął na kilkadziesiąt minut, dlatego uznaliśmy, że też mamy czas i rozgościliśmy się w pomieszczeniu urzędników, nawiązaliśmy kontakty towarzyskie itd. Później szef powrócił i wydał wyrok, niby dzwonił na lotnisko (w co wątpię) i stwierdził, że jak wjeżdżamy z Senegalu to powinniśmy mieć wizy (bzdura), grzecznie przytakiwaliśmy w myśl zasady: nie dyskutuj z idiotą, bo najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu a później pokona doświadczeniem. Ostatecznie w dobroci swojego serca szef posterunku kazał wbić nam pieczątkę zezwalającą na pobyt w Gambii przez 72h, czyli do czasu naszego wylotu.
Po tej dość nieprzewidzianej sytuacji, z lekkim opóźnieniem czasowym łapiemy taksówkę do Gunjur, cena 750 dalasi (63,70 zł)za wszystko.